Archiwum listopad 2007


lis 16 2007 BYĆ A MIEĆ
Komentarze (0)

Przed przeczytaniem zaznaczam że jest to jedna całość. Podział stworzyłem z puli tytułu, nie wiem czy słusznie ale zawsze to jakieś urozmaicenie.

 
            BYĆ A MIEĆ


              
             /Trwa bezduszność masowości,
            równy przydział dla jednostek.
            Jednakowo wszyscy prości,
            sondażowy odrzut cząstek.
           
            W ciszy nisze jak w otchłani
            w utwierdzeniach swoich brodzą.
            Marginesom posyłani
           /  nie dali poklasku wodzom.
 BYĆ 
           \ Alternatyw tłum nie łaknie
            jednym batem wiecznie gnany.
            Szczytne cele w małym bagnie
            bagna błotem zacne plany.
           
            Twarde starych zasad ramy,
            ciężkie w gięciu choćby tytan.
            Skrzętnie nimi ogradzany,
             \lód, bez zadawania pytań.
             

             /Krnąbrnym dane instytucje
            rozliczania zaszłych faktów.
            Nimi mierzy się te uncje,
           /  z których Pan nie ma podatków.
    A     
           \  Karuzela tych wyroczni
            skrajnie dziwnym bywa tworem.
            Mimo braku w torze bocznic
             \minąć się potrafi z torem.
             

             /To przypadki są szczególne,
           / gdzie byk tajnym syty zielem.
MIEĆ   \ Wszelkie zasady ogólne
             \zechce schować za portfelem.
              

saturator   
lis 15 2007 KONOWAŁ
Komentarze (2)

No comment from my side... 

 

KONOWAŁ

Wyposzczony z deka marek
nie obyty z damskim kształtem.
Choć wiekowo weteranem
wciąż się trudnił samogwałtem.

Jakoś tak mu przeminęło
lat młodości ładnych kilka.
Nigdy dotąd go nie tknęło
nawet po dziesięciu drinkach.

W głowie wizje sex atlety
podczas nocnych walk ze sobą.
Generował te kobiety
co mu sprośne rzeczy robią

To nie wizje, to już letarg,
roznegliżowane cuda.
Chciał je brać w ciasnych gorsetach
aż ociekał sok po udach.

Za dnia obraz zapisany
w mózgu mistrza prawej ręki.
Nocą realizowany
plan na wyuzdane gierki.

Słyszał nie raz od kolegów
"im ciaśniejsze tym lepsiejsze".
Nie uwzględniał tego nigdy, biorąc jedną z dam szeregów
i tak z każdej robił gejszę.

Innym razem od tych samych
dostał cynk że niby w sieci.
Mnóstwo panien rozebranych
robi to aż ślinka leci.

Doszło wnet do kupna sprzętu
sex maszyna jak się patrzy.
Marek doczekał momentu
bez myślenia jest teatrzyk.

Ot błogostan wyjadacza
filmy, foty na klik myszki.
Tu granice się przekracza
aż dostaje się zadyszki.

Tak w godzinach maratonu
od mulatek przez Azjatki.
Królem człowiek jest bez tronu
tworząc folder "nastolatki".

Teraz to koneser czatów
a nie opierzony prawik.
Szybko schodzi do tematów,
w których ona się nim bawi.

Zbiera zdjęcia po retuszu
napalonych, młodych wagin.
Niemal dymi z jego uszu
kiedy on ściska karabin.

Podczas sesji nocnych doznań
wpadła strona z ofertami.
Już za stówę można poznać
co się robi z dziewczynami.

To kapitał nie wysoki
myśli sobie ów bohater.
Wzniosę się tuż pod obłoki
wypełniając mokry krater.

Zrobił wszystko jak w wytycznych,
dotarł już pod drzwi do raju.
Czuł się jak bóg z ksiąg mitycznych
jakby na konkretnym haju.

Dostał przydział na szatynkę,
która rurki lubi z kremem.
Poszli do pokoju z drinkiem,
ona zdjęła swe odzienie.

Już się wzięła do roboty
męczy w ustach rulon mięsa.
I tu się zaczęły schody,
krew nie krąży w pewnych miejscach.

W stan popłochu go wprawiła
ta paskudna sytuacja.
Tak sie panna wysiliła
i nie działa stymulacja.

Po powrocie zawiedziony
myślał chwilę o zdarzeniu.
Dziś miał być już doświadczony,
nadal tkwi w swej ręki cieniu.

saturator   
lis 13 2007 FABRYKABRYK
Komentarze (0)

    A to chyba z zamiłowania i podziwu dla bezdusznych urządzeń, sam nie wiem. Jednak chyba każdy kto był w jakiejś fabryce ze zdumieniem patrzył na linie produkcyjne. Tak mi sie przynajmniej wydaje.

 

 

 

 

FABRYKABRYK

Szum harmonii zgranych ruchów,
już na wrotach czuć wibracje.
Zgrzyt, pisk, stukot wielkich tłoków,
zgodne z planem instalacje.

To maszyny monstrualne pełnią okazale misje,
bez zmęczenia, w ciągłym biegu.
Tu się spełnia ludzkie wizje,
tylko tu na wielkiej hali stoją auta bez przebiegu.

Sprytna praca podajnika,
z siłownikiem ciśnieniowym.
Gdzie w szeregu stal przemyka,
stając się częścią budowy.

Od suchego bloczka stali,
do ukształtowania części.
Przez zasady, sole, kwasy,
aż po atestu pieczęci.

Spacyfikowany chaos,
pod napięciem z fabryk innych.
Gwar tu na dzień, gwar i na noc,
huk potężnych ciężkich sprzętów, aż czasami dziwnie zwinnych.

Za sterami mały ludzik,
pcha paluchy w te guziki.
Pewnie często mu się nudzi,
bo maszyny nie ludziki.

Nagle znikąd wszystko staje,
jak pojazdy po kolizji.
Już podajnik nie podaje,
już nie spełnia ludzkiej wizji.

Gdzieś w etapie dziewiętnastym,
skończył się żywot robota.
Zbiera się tam grupa majstrów,
by znów tknąć go do żywota.

Bez finiszu ale z sensem,
trwa ta cała kawalkada.
Podsumuję to tym wersem,
nic się w życiu tak nie składa.

saturator   
lis 12 2007 2nd part
Komentarze (1)

    Oto kawałek przemyśleń nad podstawowymi zagadnieniami egzystencji, bardzo nurtują mnie takie tematy. Może jestem jeszcze młody i głupi ale wydaje mi  się  że  ci starsi  i  mądrzejsi  są  niejednokrotnie jeszcze głupsi. Człowiek taki jak poniżej stworzony przypadek jest według mnie najbardziej potrzebnym wzorcem człowieka w naszych czasach. Bez używania owego przetwarzacza w sposób właściwy łatwo dać się dzisiaj zakręcić. Ze wsząd krzyczą do nas kolorowe "mordy" o tym jak mamy wyglądać, co jeść, jak się poruszać i ubierać. Jak dla mnie w wielu przypadkach jest to ograniczanie wolności ludzi biernych i chłonących to wszystko bez chwili zastanowienia. Nie mnie jednak to oceniać - nie jestem rzecznikiem praw konsumenta. Napisać mogę co mi się podoba, i nie to żebym sobie słodził iż podoba mi się ale mam nadzieje że oddaje po krótce to o co mi chodzi. 

 

"CZESŁAW PROSTY"

 

Próżność nicości przerwał tuż po narodzinach,
Czesław co z 10 przedmiotów nie wybrał lampki wina.
Człowiek mało szary acz nie kolorowy,
jak miało się okazać nie rozumiał świata połowy.

W przetwarzaczu podczaszkowym,
rychła interwencja myśli.
Pozwalała Czesławowi,
juz przed startem kończyć wyścig.

Bez udziału w maratonach,
o gram blachy półszlachetnej,
Imponował wartościami,
oscylując w klasie średniej.

W morzu potrzeb populacji,
konsumenckiej bandy bydła.
Akceptował mnóstwa racji,
nie będących w jego widłach.

Stworzony na wzór Adama,
co żebro swe oddał kobiecie.
Nigdy nie liczył na asa z rękawa,
oponował przy walecie

Nie uczony a nie głupi,
ot istota jakich mało.
Bo marketing go nie kopił,
z wszystkich incydentów losu coś mu w głowie zostawało

Raz zapytał go wsi mentor,
co w habicie czarnym chadza.
Jaki życia twego wektor,
ze cię w kościół nie wprowadza?

Czesław bez wahania chwili,
odrzekł prosto duchownemu.
Ci co z wami sie modlili,
robią krzywdę nie jednemu

Można życie przeżyć godnie,
bez fortuny na lokatach.
Nosząc zwykle tanie spodnie,
sobie panem być na lata. 

saturator   
lis 11 2007 first PART of my ART
Komentarze (0)

    Od akapitu zaczynam swojego bloga, bądź też swój blog jak kto woli. A tak zupełnie w roli ścisłości to witam serdecznie każdego kto raczy te litery czytać. Obrazu zaznaczam że jest to mój pierwszy kawałek miejsca w sieci poza kilkoma mailami. Mam zamiar dzielić się tu tym co będę uważał za istotne a nie tym co istotne być powinno, tak czy inaczej jak się komuś spodoba nie będzie to serdecznie zachęcam do wciśnięcia zielonej strzałeczki w kierunku lewym, znajdującej się w prawym górnym rogu przeglądarki a nie pisania głupot w komentarzach ( nie chodzi tu o zdrową krytykę).

    Jeżeli pominął ktoś wyżej opisany krok to przejdźmy do rzeczy. W pierwszej mojej notce zamieszczam poniżej kawałek mojej wyobraźni zawartej w przekazie słownym, którego nie będę na wyrost nazywał poezją a jak będzie ludność oceni sama.

 

"3 miliony"

 

Odłogiem na wznak,

już druga godzina.

Sto osiemdziesiąt stopni co chwila.

To w prawo, to wspak,

ścisk dłoni popuszcza,

pilot opada.

Sedno.

Stan zamroczenia,

jak piękna ballada.

Trzy miliony nieświadomych,

w kilka zaledwie odcinków czasowych.

Nieliczne w pamięci,

reszta to fikcja,

Jak fikcją zresztą każdy.

Po długim niczym,

koniec, bo dzwon.

Kawa, papieros, kolejny dzień goń

 

 

..:: wszelakie komentarze mile widziane

saturator